sobota, 3 października 2015

porywiste wiatry wschodnie

Follow my blog with Bloglovin
shostakovitch, rachmaninov,



W Warszawie na dobre zaczął się Konkurs Chopinowski, można go oglądać na żywo w internecie albo słuchać w Dwójce, więc ja temat Szopena sobie tym razem daruję. Ale też ukryć się nie da, że koncert inauguracyjny konkursu był przyczynkiem do tego postu i początku serii #FajneChłopaki, gdzie będę pisać o ulubionych kompozytorach (niestety światek kompozytorski jest mocno męski, ubolewam nad tym) i muzyce poważnej lekko niepoważnie.

Dziś będzie wiać ze wchodu - mocno i porywiście. Jeśli komuś się jeszcze wydaje, że muzyka poważna jest nudna i usypiająca to dziś zmieni zdanie. Przekonywać o tym będą panowie Szostakowicz i Rachmaninow, a argumenty mają silne (nie siłowe!) - koncerty i symfonie, które raczej zamiast porannej kawy można stosować, a nie jako środki nasenne.

Obaj pochodzą z Rosji, Rachmaninov zmarł w roku 1945, Szostakowicz w 1975, więc nie cofamy się zbytnio w czasie, można mówić nawet o muzyce współczesnej.  Rachmaninow zdecydowanie więcej uwagi poświęcił fortepianowi i pisał więcej utworów na fortepian, o Szostakowiczu Wikipedia mówi, że najwybitniejszym symfonikiem XX wieku był (a Słowacki wielkim poetą - wiadomo). I faktycznie, w rozgrywce na symfonie  15:4 wygrywa Szostakowicz.   
Nie z symfonii sie dziś jednak rozliczamy, tylko z tego, w czym kto dobry i dlatego poniżej subiektywnie wybrane utwory, dające pewność zakochania w obu panach:

Rachmaninov, koncert fortepianowy no3. nagranie z początku lat 80tych, gra Martha Argerich. Ważne to o tyle, że właśnie ta sama Martha wygrała konkurs Szopenowski 50 lat temu, jest gwiazdą w świecie muzyki klasycznej i może nie ma tylu followersów na instagramie co Beyonce, ale kalendarz ma, zapewniam, nie mniej zapełniony niż gwiazdeczki pop. I właśnie TA sama Martha grała TEN utwór na otwarciu tegorocznego konkursu. Bilety rozeszły się w dwa dni, mimo, że tanie nie były.
No, ale ja nei o Marcie miałam dziś - wracając do rosyjskich burzliwych emocji - koncert fortepianowy, z orkiestrą symfoniczną. już w ósmej minucie zaczyna się ciekawie - sztorm i nawałnica, a po 28' do końca to już burza śnieżna.




Szostakowicz - tu jest ciekawie, ale nie chcąc odbierać pracy Wikipedii i zasadności jej istnienia postaram sie krótko: miał dość silne związki z Polską - jego dziadek i pradziadek walczyli w powstaniach listopadowym i styczniowym, on sam startował w konkursie szopenowskim w 1959 roku (nie uciekniemy dziś od tematu konkursu jednak...). i przed II wojną światową i po niej mocno musiał lawirować by przetrwać jako artysta w stalinowskiej Rosji próby wywierania presji na artystów - od pupilka władz do podejrzanego o zamach na Stalina, mało kogo to pozostawiało bez wpływu. Widać (słychać?) to w muzyce - z jednej strony tragizm, z drugiej sarkazm.
Stąd tez wybór poniższych linków: Symfonia nr 3 pierwszomajowa - pełna entuzjazmu pochodu, aż wręcz  słychać tam radosne korowody i Symfonia nr 5 leningradzka - pisana w czasie, gdy rozgrywały się losy II wojny światowej, nazwywana też symfonią nieustającego ciepienia.

symfonia pierwszomajowa



symfonia leniangradzka



Do zestawu "wschodniego" pasowałby jeszcze Strawiński, ale to zostawię sobie na inną odsłonę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz